W tym artykule podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat znakomitego młynka Hario Skerton. Jak pewnie wiecie, świeże mielenie kawy to podstawa smaku i aromatu. Kupowanie kawy już zmielonej to trochę jak kupowanie przedwczorajszego krojonego chleba. Niby da się zjeść, ale…
Mielenie kawy tuż przed zaparzeniem doda Wam co najmniej 50% jakości do napoju, który przygotujecie. Dopóki ziarna są całe, niezmielone, to znaczna część olejków i wszelkich związków aromatyczno-smakowych jest w nich „zamknięta”. Po zmieleniu zaś powietrze ma do nich ułatwiony dostęp i bardzo szybko powoduje, że kawa będzie zwietrzała. Tak więc, pierwsza konkluzja – mielcie kawę tuż przed zaparzeniem!
Młynki do kawy bywają bardzo różne. Ci z Was, którzy mają ekspresy automatyczne z wbudowanym młynkiem, nie muszą się tym zbytnio przejmować, bo „automat” robi wszystko sam. Jeżeli robicie kawę w inny sposób, np. w kawiarce Bialetti (pisałem o niej TUTAJ), Aeropressie (również pisałem TUTAJ), drippie (znowu TUTAJ), czy po prostu jesteście miłośnikami tzw. „zalewajki”, to młynek jest bardzo przydatny.
Młynki można podzielić na kilka kategorii. Najprostszy podział jest na młynki ręczne i elektryczne oraz żarnowe i ostrzowe. Pierwsza kategoria jest oczywista: młynek może być albo ręczny, napędzany siłą Waszych rąk, albo elektryczny, z silniczkiem, który będzie powodował, że będzie się kręcił). Jedne i drugie są dobre. Jeżeli macie duży przerób kawy, to elektryczny będzie pewnie lepszy. Druga kategoria to młynki żarnowe i ostrzowe. Te pierwsze mają ceramiczne żarna, które dosłownie mielą kawę. Te drugie z kolei mają stalowe ostrza, które „siekają” ziarna. Jest to, niestety, złe rozwiązanie. Większość ekspertów odradza taki sposób mielenia. Kawa „posiekana” ma ubytek w smaku i aromacie, a nierówne drobiny powodują, że nie zaparza się tak jak powinna. Druga konkluzja – młynek może być ręczny lub elektryczny, ale zawsze musi mieć żarna, a nie ostrza.
W tym momencie dochodzimy do bohatera tego artykułu, czyli Skertona, z japońskiej manufaktury Hario. O wynalazkach tej firmy pisałem już nieraz na blogu. Jest to założona ponad 90 lat temu w Tokio huta szkła, która wyspecjalizowała się w produkcji akcesoriów do kawy (i herbaty też, chociaż w tym temacie mają nieco mniejszą ofertę). Jest ona powszechnie znana z bardzo wysokiej jakości swoich wyrobów (wszystkich sygnowanych „made in Japan”). Taki jest też ich sztandarowy młynek – Skerton.
Jest to ręczny młynek z ceramicznymi żarnami stożkowymi. Co bardzo ważne, można w nim regulować grubość mielenia. Najtańsze młynki nie umożliwiają tego, przez co, w mojej opinii, nawet nie powinno się na nie patrzeć. Jak wiecie, różne metody zaparzania kawy wymagają różnego stopnia zmielenia. Do espresso ziarna powinny być drobno zmielone, a do praski francuskiej (pisałem o niej TUTAJ) – grubo. Do wszelkich innych metod – kawiarki Bialetti, Aeropressu, czy drippów dobiera się mielenia pośrednie. Hario świetnie sobie radzi z każdym mieleniem. Potrafi nawet zmielić kawę bardzo drobno (nieco drobniej, niż do epsresso), co jest rzadkością wśród młynków ręcznych.
Skerton jest łatwy w obsłudze. Składa się z kilku elementów: dolnego szklanego zbiorniczka ma zmieloną kawę, górnego korpusu z wmontowanymi żarnami, rączki, pokrywki. Można powiedzieć, że jego wielkość kryje się w prostocie i wysokiej jakości materiałów, z których został wykonany. Regulacji grubości mielenia dokonuje się poprzez przekręcanie śruby pod korbką, która reguluje odległość między żarnami, co wpływa na wielkość zmielonych drobin. Jest to naprawdę łatwe i po kilku użyciach można szybko dojść do wprawy. A jeżeli macie jedną ulubioną metodę zaparzania i nie bawicie się (tak jak ja) różnymi kawowymi zabawkami, to wystarczy raz dobrać ustawienie stopnia zmielenia i… nie pozostaje już nic innego, jak tylko mielić.
Do nabycia za 164,90 zł w Single Origin. Serdecznie polecam!