Często zadajecie mi pytania odnośnie tego jaki ekspres kupić do domu. Każdemu staram się doradzić, wg jego potrzeb i możliwości finansowych, ale niemalże zawsze spotykam się z pytaniem: co z ekspresami do kawy De’Longhi? Czy warto pomyśleć o urządzeniu tej firmy? Postanowiłem przyjrzeć się tematowi i przeprowadziłem test pięciu ekspresów tej firmy: od tańszych, dostępnych dla wielu z Was, po te droższe, „z górnej półki”.
Na początek… troszkę historii (jak to zwykle u mnie bywa). De’Longhi to firma rodzinna, której korzenie sięgają początków XX wieku. I tak jak to bywa z wiekowymi firmami, zaczynała od czegoś zupełnie innego, niż to, z czego jest znana obecnie (np. słynna i potężna jeszcze nie tak dawno temu Nokia początkowo była tartakiem, potem producentem kaloszy, a dopiero później zajęła się produkcją telefonów).
W przypadku De’Longhi początkową dziedziną działalności była produkcja pieców opałowych na drewno, a następnie kaloryferów. Do dzisiaj zresztą firma ta produkuje przenośne grzejniki, klimatyzatory i inne urządzenia tego typu.
Dopiero w latach ’80 wprowadzono pierwsze urządzenia gospodarstwa domowego, a w kolejnej dekadzie powstały pierwsze ekspresy do kawy, z którymi De’Longhi jest utożsamiane. Obecnie firma jest nadal w posiadaniu rodziny, która dała jej nazwę. Najwyższym szefem jest senior rodu Giuseppe De’Longhi, a głównym dyrektorem jego syn – Fabio De’Longhi. Firma pochodzi z północy Włoch, a dokładnie z Treviso, gdzie znajduje się jej siedziba.
De’Longhi produkuje ekspresy do kawy na użytek domowy. Są to w większości ekspresy automatyczne (typu „kliknij, a ja zmielę ziarna, zaparzę kawę i ewentualnie doleję podgrzanego, spienionego mleka”). W ofercie są również domowe ekspresy kolbowe, ekspresy przelewowe, a także ekspresy na kapsułki działające w systemie Nespresso. Ja postarałem się przyjrzeć tej pierwszej kategorii, czyli automatom.
Wydaje mi się, że najwięcej pytań, jakie otrzymuję, dotyczy właśnie tej kategorii. Bardzo wielu moich czytelników potrzebuje po prostu porządnego urządzenia, do którego można wsypać ziarna i bez większych kombinacji zrobić dobrą i aromatyczną kawę. A ponieważ De’Longhi jest liderem wśród tego typu urządzeń, to na potrzeby tego artykułu przetestowałem pięć ich modeli.
Do zabawy miałem następujące ekspresy:
Test ekspresu automatycznego De’Longhi ECAM 23.460.S
Model, który można określić mianem „podstawowy”. Zrobi espresso, czarną kawę i kawę z mlekiem (cappuccino, latte). Jest prosty w użyciu, ma dobre parametry techniczne (czyli np. ciśnienie 15 bar, wbudowany młynek żarnowy z regulowaną grubością mielenia, czy zbiornik na wodę o pojemności 1,8 litra). Obsługuje się go za pomocą elektronicznego wyświetlacza i kilku przycisków.
To, co mi się w nim najbardziej podoba, to system „LatteCrema” służący do podgrzewania i spieniania mleka. O tym systemie chciałbym napisać nieco szerzej, ponieważ jest on obecny w każdym testowanym przeze mnie urządzeniu, a bardzo mi się spodobał. Ekspres ECAM 23.460.S kosztuje około 2 500,00 zł i możecie jeszcze przeczytać o nim TUTAJ.
System mleczny w ekspresach De’Longhi: LatteCrema
Osobiście uważam, że największą bolączką ekspresów automatycznych jest spienianie mleka. Jeżeli ktoś pije kawy czarne, to nie jest to dla niego ważne, ale osoby, które kupują ekspres, żeby robić przy jego pomocy cappuccino, czy latte, powinny wziąć to pod uwagę. Mleko do kaw mlecznych musi być podgrzane do odpowiedniej temperatury (65-70°C). W takiej bowiem temperaturze rozpuszcza się zawarta w nim laktoza, która nadaje mu słodki smak.
Dobry barista w kawiarni ma albo wyczucie w dłoni, albo termometr w dzbanku do spieniania, który pokazuje jaką temperaturę ma mleko (na marginesie często zdarza mi się kupić cappuccino, w którym mleko jest ewidentnie przegrzane, wręcz gorące). Mleko spienione i podgrzane do idealnej temperatury ma nie tylko kremową konsystencję, ale także naturalnie słodki smak (jeżeli używa mało cukru, to idealnie przygotowane cappuccino lub latte nie wymaga dodatkowego słodzenia).
De’Longhi opatentował swój własny system, który nazwał „LatteCrema”. Wygląda on tak, że na zewnątrz ekspresu znajduje się zbiornik na mleko. Wybierając kawę mleczną, mleko z tego zbiornika jest zaciągane do wnętrza ekspresu, tam podgrzewane, i spieniane, a następnie wypuszczane do filiżanki lub kubka. Muszę z całą stanowczością napisać, że w ekspresach De’Longhi mleko wychodzi bardzo dobrze. Ma temperaturę dokładnie taką, jaką powinno mieć, miłą kremową konsystencję i (o czym wspomniałem wyżej) jest słodkie samo w sobie.
Nieco problemów może stwarzać to, że aby przez długi czas cieszyć się dobrą jakością tak przygotowywanych napojów, system ten należy regularnie czyścić. Co prawda ekspresy automatyczne oferują opcję czyszczenia przepływów mleka, ale nic nie zastąpi regularnej dbałości i ręcznego czyszczenia pod bieżącą wodą. Tak więc – mleko w De’Longhi wychodzi naprawdę fajnie, ale miejcie na uwadze, że jeżeli chcecie żeby było tak przez długi czas, to trzeba zadbać o czystość.
Test ekspresu automatycznego De’Longhi ECAM 350.55.B – Dinamica
Półka wyżej to model ECAM 350.55.B, który ma nieco bardziej wpadającą w ucho nazwę – Dinamica. Podobnie jak wcześniejszy model, ten również ma bardzo dobre parametry techniczne, takie jak ciśnienie 15 bar, regulowany młynek żarnowy, czy 2 termobloki (odpowiadające za podgrzewanie wody – jest to rodzaj grzałek przepływowych). W porównaniu do poprzedniego modelu, ten ma moim zdaniem bardziej czytelne i intuicyjne sterowanie.
Zrobienie espresso to właściwie kliknięcie jednego przycisku. Cappuccino lub latte to już kilka ruchów, ale wynika to stąd, że po każdym przygotowaniu kawy mlecznej należy przepłukać system LatteCrema, a więc odstawić przygotowaną kawę na bok, podstawić pojemnik na „zlewki” i przekręcić pokrętło na pojemniku na mleko, co spowoduje przepłukanie systemu mlecznego wodą. Ekspres Dinamica oferuje przygotowanie 11 różnych napojów.
Poza standardowymi espresso, czarną kawą, cappuccino lub latte jest tu także ristretto, flat white, czy chociażby gorące mleko. Model ten kosztuje około 3000,00 zł, ale chyba był jednym z tych, które spodobały mi się najbardziej. Z jednej strony – wychodzi z niego dobra kawa (używałem oczywiście kaw z mojej palarni, ale dobre ziarna to jedno, a same urządzenie to drugie), a ponadto ma ładny czarny wygląd i dość kompaktowe wymiary.
Poleciłbym go komuś, kto nie oczekuje od ekspresu przygotowania 1000 różnych napojów, a jednocześnie ma dość małą kuchnię i musi myśleć o przestrzeni. Możecie o jeszcze się z nim zapoznać na stronie producenta.
Test ekspresu automatycznego De’Longhi ECAM 28.465.MB – Primadonna S
Kolejny model to ECAM 28.465.MB, zwany Primadonna. Jest droższy od Dinamiki o około 500 zł, chociaż ma dość podobne parametry. Posiada podobne sterowanie jak pierwszy z opisanych modeli, czyli elektroniczny wyświetlacz i kilka przycisków naokoło. Jest to czytelne i łatwe w obsłudze rozwiązanie, chociaż ta kwestia została lepiej, moim zdaniem, rozwiązana w Dinamice.
Priamdonna posiada, podobnie jak Dinamica, system „moja kawa”, który pozwala na zaprogramowanie ilości wybranej kawy i zapisanie jej w ustawieniach. Jest to dość wygodne, ponieważ każdy ma w domu inne szklanki/filiżanki, czy kubki, mające różną pojemność i różną wysokość.
Dzięki temu programatorowi można ustalić, że np. cappuccino ma mieć 150 ml, a caffe latte 300 ml (lub np. 280 ml – jeżeli dokładnie taka ilość jest potrzebna do napełnienia waszego ulubionego naczynia). Co do innych rozwiązań (występują one też w poprzednich ekspresach), to warto wspomnieć o regulowanej wysokości adaptera do kawy (czyli dyszy, z której wylewa się czarna, zaparzona kawa) – od 86 do 142 ml. Teoretycznie jest to dość oczywiste rozwiązanie, ale nie każdy ekspres je posiada. Więcej o Primadonnie przeczytacie TUTAJ.
Ekspres automatyczny De’Longhi ECAM 510.55.M – Primadonna S Evo – test
Kolejny model to ECAM 510.55.M, czyli Primadonna S Evo. Jest to już wyższa półka, a ekspres ten daje więcej możliwości, niż trzy wcześniejsze. Jeżeli ktoś jest gadżeciarzem (w pozytywnym znaczeniu tego słowa, oczywiście), to S Evo może mu się spodobać. Od strony „wnętrzności” ekspres ten ma podobne parametry (które są zresztą na wysokim poziomie, czyli ciśnienie 15 bar, 2 termobloki, młynek żarnowy z regulacją grubości mielenia).
Od przodu oferuje jednak współczesną technologię, czyli ekran dotykowy, który jest zaprogramowany w sposób czytelny i intuicyjny. Ekspres Primadonna Evo S ma w swojej ofercie 14 napojów, ale pozwala także na tworzenie własnych kompozycji. Można ponadto ustawić profile 2 użytkowników, dla których te same kawy będą nieco inne. Na czym to polega?
Chociażby na tym, że Ty pijesz cappuccino w ulubionym kubku od babci, który ma pojemność 150 ml, ale Twoja żona/mąż/chłopak/dziewczyna woli cappuccino w filiżance, którą kupiła/kupił na pchlim targu, a która ma pojemność 200 ml. A ponadto jedno z Was pije kawę dość mocną, a drugie leciutką, „praktycznie samo mleko”. Urządzenie to pozwala na zaprogramowanie tego wszystkiego i łatwe przełączanie pomiędzy użytkownikami, dzięki czemu nie trzeba za każdym razem regulować mocy kawy i jej ilości. Kolejna nowinka to… używanie ekspresu przez telefon komórkowy. Dzięki aplikacji Coffee Link ekspres ten możecie używać ze swojego smartfona.
Pozostaje pytanie: po co? Chociażby po to, aby leżąc jeszcze w łóżku uruchomić ekspres, wybrać swoją ulubioną kawę, zejść do kuchni i móc od razu chwycić ją w dłoń. Pisałem – gadżeciarze będą zachwyceni! Ja osobiście lubię pobawić się z takim urządzeniem „sam na sam”, pokręcić, przestawić, powąchać i wszystkiego dojrzeć własnym okiem, ale ci, którzy nie rozstają się z telefonem, powinni być zachwyceni. Primadonna S Evo posiada na wyposażeniu także termiczną karafkę (jest to zewnętrzny pojemnik na mleko), która utrzymuje jego niską temperaturę, co z kolei przekłada się na jego dłuższą świeżość. Wygodne.
Cena tego ekspresu to około 4000,00 zł. Zerknijcie też na stronę De’Longhi.
Test ekspresu automatycznego De’Longhi ECAM 650.85.MS – Primadonna Elite Experience
Najbogatszy w opcje i możliwości i jednocześnie najdroższy (około 7000,00 zł) z testowanych przez mnie ekspresów. Primadonna Elite Experience to topowy model z firmy De’Longhi. Jest dość duży (ponad 12 kg), ma nieco większe ciśnienie (19 bar), a ponadto 2 termobloki i wszystko to, co pozostałe urządzenia, a także, co oczywiste, więcej. Po pierwsze, w oczy rzuca się dość duży (4,3’’) kolorowy wyświetlacz.
Stanowi on centrum dowodzenia tym kombajnem, a jego interfejs jest zaprojektowany w sposób czytelny i wygodny w obsłudze. Wszystkie przepisy oferowane przez Elite Experience podlegają personalizacji wg użytkowników, a ponadto ekspres ten można również obsługiwać przez smartfona. Aplikacja Coffee Link nie tylko pozwala wybrać to, jaką kawę ma on zrobić, ale również tworzyć nowe receptury.
Nowością jest możliwość zrobienia mrożonej kawy. Umożliwia to funkcja MixCarafe (inny dzbanek na mleko, wyposażony w mieszadło). Do zestawu dodane są nawet foremki na kostki lodu w kształcie ziaren kawy. Całkiem to miłe. Na chłodniejsze dni Elite Experience oferuje gorącą czekoladę (należy zaopatrzyć się w czekoladę w proszku), którą można przygotować w 3 różnych stopniach gęstości. To z kolei umożliwia tworzenie kolejnych kawowych receptur, np. cafe moccha, do której potrzebne jest espresso, gorące mleko i właśnie czekolada.
Z ciekawostek można dodać możliwość nalania do kubka, czy filiżanki wody w różnych temperaturach, właściwych dla różnych rodzajów herbat. Jest to dość wygodne, zwłaszcza gdy ktoś lubi herbaty (czarne, zielone, białe), a w czajniku nie ma termometru i nie wie „czy to już 80°C, czy może jeszcze 90°C”. Ten model, nie będę ukrywał, robi wrażenie.
Więcej informacji o tym ekspresie znajdziecie TUTAJ.
Jaki ekspres do kawy wybrać? Za i przeciw.
Przetestowałem pięć ekspresów De’Longhi. Od tych dość prostych, z typowymi dla automatów funkcjami, do zaawansowanego kombajnu, oferującego szereg różnych możliwości. Każde z tych urządzeń robi dobre espresso. To jest najważniejsze, ponieważ taka jest główna funkcja ekspresu ciśnieniowego. Oczywiście nie jest to może takie espresso jak z profesjonalnego kawiarnianego ekspresu kolbowego, ale na warunki domowego automatu jest bardzo dobre. Spodobał mi się system LatteCrema – pisałem o tym w artykule.
Naprawdę jeden z lepszych sposobów spieniania mleka w ekspresach automatycznych, z jakim miałem okazję się spotkać. Wychodzi z niego ładna mleczna pianka o znakomitej temperaturze, o czym świadczy naturalna słodycz. Od strony stricte technicznej wszystkie urządzenia są bardzo dobre: ciśnienie 15 bar (najdroższy model ma 19 bar, pewnie ze względu na funkcję gorącej czekolady i kawy mrożonej), porządne termobloki i żarnowe młynki z regulacją stopnia zmielenia ziaren. Bajery są fantastyczne, chociaż nie jestem ich wielkim wielbicielem.
Pisałem o tym, że kawę można „zamówić” przez telefon, leżąc jeszcze rano w łóżku. Owszem, można, ale trzeba pamiętać, żeby poprzedniego wieczora podstawić pod ekspres filiżankę, bo sama aplikacja Coffee Link tego nie zrobi. Możliwość tworzenia własnych receptur jest bardzo fajna, ale wydaje mi się, że niekiedy łatwiej jest po prostu zrobić coś ręcznie, w garnku lub w misce i mieć możliwość włożenia i polizania palca, żeby sprawdzić „czy jest dobre”.
Z drugiej strony, sama ilość funkcji i receptur pobudza wyobraźnię i nakłania do zrobienia i spróbowania kawy, której nigdy byście nie zrobili, bo być może w ogóle nie wpadlibyście na taki pomysł.
Jeżeli szukacie urządzenia, które zrobi Wam espresso, czarną kawę lub kawę z mlekiem, ale bez udziwnień, to możecie spokojnie wybrać jeden z dwóch pierwszych opisanych przeze mnie modeli (czyli ECAM 23.460.S lub 350.55.B – Dinamica). Jeżeli lubcie eksperymenty, chcecie pić różnorakie kawy, bo zwykłe espresso lub cappuccino nie zadowala Waszych gustów, to dwa ostatnie ekspresy są dla Was. Programowanie własnych kompozycji, obsługa przez telefon, kawa mrożona lub gorąca czekolada i mnóstwo innych możliwości – tutaj będziecie mogli się wykazać.
Podsumowując – nie miałem dotąd większej styczności z ekspresami do kawy De’Longhi, ale po kilku dniach zabawy z nimi mogę stwierdzić, że są to naprawdę porządne urządzenia. Na moje potrzeby wystarczy jeden z mniej zaawansowanych modeli (w końcu prowadząc palarnię kawy Single Origin i mając do wyboru tyle różnych świeżo wypalanych kaw mogę po prostu próbować różnych odmian arabik w klasycznej czarnej formie). Dla tych, którzy lubią łączyć kawę i mleko w różnych proporcjach i formach, z różnymi dodatkami – modele z wyższych linii będą fantastyczne.
Autorem zdjęć jest pan Arnold Hensoldt ( http://www.hensoldt.pl )