Szukaj

Czy na świecie skończy się kawa?

Czy na świecie skończy się kawa?

Niestety, kawa ma przed sobą niepewną przyszłość. Wg raportów publikowanych przez Międzynarodową Organizację Kawy, do roku 2050 połowa terenów, na których obecnie uprawia się kawowce, będzie do tego niezdatna. Inne badania mówią zaś o „potężnych stratach” i ogromnych kłopotach, które czekają całą branżę kawową.

Zacznijmy od początku. Kawowce są delikatnymi roślinami, które potrzebują stałych temperatur (nie za ciepłych, nie za zimnych) i żyznych, najlepiej wulkanicznych gleb, położonych na wysokości co najmniej 1300 metrów n.p.m. (w przypadku arabiki; robusta może rosnąć nieco niżej). Każde wahanie temperatur, opady lub susze, stanowią dla tej rośliny ogromne wyzwanie. Tymczasem, zmieniający się klimat charakteryzuje się anomaliami, które potrafią niszczyć całe plantacje. Ostatnio przeprowadzone badania dowiodły, że nawet krótkotrwałe fale ciepła potrafią całkowicie unicestwić zakwitanie kawowców, a co za tym idzie, także ich owocowanie. A brak owoców = brak pestek, czyli ziaren kawy.

Co ważne, młode rośliny mają znacznie gorsze możliwości regeneracji, niż kilku lub kilkunastoletnie kawowce. W przypadku nowej plantacji wystarczy więc jeden wyjątkowo gorący dzień, żeby nie urodziła ani ziarna kawy. Do tego dochodzi znany już od lat problem, którego nie udało się jeszcze pokonać: Hemileia Vastatrix, czyli rdza kawowa. Jest to grzyb, który atakuje liście kawowca i je niszczy, a tym samym niszczy całą roślinę. Hemileia Vastatrix była odnotowywana już w XIX wieku, ale dopiero kilka-kilkanaście lat temu przybrała rozmiar światowej epidemii.

Przygotowany z dużą starannością raport ICO (International Coffee Organization – Międzynarodowej Organizacji Kawy) mówi, iż za około 30 lat na połowie obecnych plantacji nie będzie można uprawiać kawy. Największe trudności czekają kraje Ameryki Środkowej, które produkują obecnie świetne jakościowo arabiki. Przykładowo, w 2050 roku 80% plantacji w Nikaragui nie będzie zdatna do uprawy kawowca.

Nieco mniejsze problemy dotkną kraje afrykańskie i kraje Ameryki Południowej, chociaż „mniejsze” należy tu rozumieć jako mniej ogromne. W Brazylii upadnie znakomity rejon Minas Gerais – w każdym razie upadnie w nim branża kawowa, nie będzie tam bowiem warunków do uprawy kawowca. Kraje Ameryki Środkowej – Gwatemala, wspomniana Nikaragua, Panama, Kostaryka – katastrofa.

Poradzi sobie Brazylia, która ma jeszcze rejony, które w najbliższym czasie da się przeznaczyć na plantacje. W Azji potężne problemy będzie miał produkujący głównie robustę Wietnam, natomiast Indonezja i Papua Nowa Gwinea powinny sobie poradzić. Zmiany w najmniejszym stopniu dotkną Afrykę i, co ciekawe, szacuje się, że obszar upraw będzie tam większy, niż jest obecnie. Wynika to z łatwości przystosowania niezalesionych terenów do nowych celów, a także stale rosnącego popytu.

Co zatem można zrobić, aby ratować kawę? Odpowiedź jest właściwie jedna: sadzić ją wyżej. Tak jak wspomniałem, pozwolić będzie sobie mogła na to Brazylia, ponieważ jest wielkim krajem i ma geograficzne możliwości ku temu. Z drugiej strony pogłębi to tylko szalejącą tam deforestację (wycinanie lasów) i niszczenie Amazonii. W małych krajach (jak wspomniana Nikaragua), w których nie można „iść wyżej”, uprawa kawy stanie w dużej mierze niemożliwa.

Niestety podobny los czeka lasy Indonezji i Papui Nowej Gwinei… W tej sytuacji zwycięska stanie się ojczyzna kawy, czyli Afryka. Z racji dużej ilości terenów niezalesionych, łatwo będzie tam sadzić nowe plantacje. Wszelkie badania dowodzą też, że zmiany klimatu w najmniejszym stopniu dotkną właśnie Czarny Ląd.

Czy to znaczy, że kawa będzie uratowana? Cóż… i tak, i nie. Popyt na nią rośnie z roku na rok od dawien dawna. W ciągu ostatnich 50 lat łączny obszar plantacji na świecie uległ potrojeniu! Ludzi na świecie też jest coraz więcej (w ciągu tych 50 lat przybyło nas około 4,5 mld).

W najbliższym czasie liczba ludności świata będzie cały czas rosła (i będzie to ludność, która będzie chciała pić kawę), a tereny, na których można ją uprawiać ulegną zmniejszeniu. Rezultat jest łatwy do przewidzenia: większy popyt + mniejsza podaż = ceny szybujące w górę.

Zachęcam więc do picia dobrej kawy, póki jeszcze jest to możliwe. Być może za trzy dekady dobra jakościowo „mała czarna” będzie tym, czy dzisiaj jest astrachański kawior…